Mam jednak dylemat: pomimo, że w oczach Boga mam prawo uwodzic SWOJEGO męża, to przeciez po pierwsze oszukiwałabym go, bo robiłabym to tylko dla tego, że z innym meżczyzną mi nie wolno, a nie dla tego, że go pragnę, po drugie, i chyba dla mnie najwazniejsze: on będzie miał dziecko:( Dziecko, które nie bedzie miało ojca PRZEZE MNIE!
Data utworzenia: 18 lutego 2022, 6:16. Są razem już 34 lata. I choć Mariola Bojarska-Ferenc ( l.) i Ryszard tworzą udane małżeństwo, słynna trenerka fitness znana z wielu programów w TVP zdradza nam, że zamiast mówienia o miłości woli czyny. By pokazać swoje uczucia, chętnie mężowi coś upichci, albo wyprasuje koszulę. Jak wygląda jej związek? Mariola Bojarska-Ferenc Foto: Tedi / W 2022 roku mija 31 lat od ślubu Marioli Bojarskiej-Ferenc. Mało kto wie, ale gwiazda w przypływie złości pozbyła się swojego czasu pierścionka zaręczynowego. – W naszym małżeństwie nie brakuje emocji od samego początku. Swój temperament włoski pokazałam już wtedy, gdy po ślubie przeprowadziłam się na jakiś czas do Poznania, gdzie mieszkał mąż. Proszę sobie wyobrazić, że trzy tygodnie po ślubie wkurzyłam się na męża przeogromnie. Byliśmy wtedy na eleganckim przyjęciu. Byłam tak zazdrosna o jego długą rozmowę z inną kobietą, że bez zastanowienia rzuciłam pierścionkiem zaręczynowym w tłum i wyszłam. Niestety ktoś go ukradł, nie odzyskaliśmy go – mówiła Faktowi w 2020 roku Bojarska-Ferenc. Mariola Bojarska-Ferenc zdradza sekrety swojej miłości – Gesty są ważniejsze niż słowa. Je zdecydowanie tak wolę. Ludzie często zapewniają się o miłości, ale potem nic za tym nie idzie. To musi być straszne - opowiada nam Mariola, która po tylu latach z ukochanym Ryszardem ma wiele refleksji. – Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że kocham męża nie za coś, a pomimo. Kiedy się jest razem tak długo to się wie, że bywa tęczowo, ale jest też szaro i czarno. Sztuką jest przejść przez te wszystkie kolory życia, bez zadraśnięcia tego co najmocniejsze i być dalej ze sobą i się kochać - stwierdza trenerka, dla której miłość to przede wszystkim partnerstwo, wspólne pomaganie sobie i dbanie o siebie. Jak Mariola Bojarska-Ferenc okazuje uczucia? Według Marioli Bojarskiej-Ferenc słowo "kocham cię" jest zbyt ulotne. – Nie lubię bez sensu mówić mężowi, że go kocham, bo samo słowo dla mnie nic nie znaczy. Ja czuję miłość męża, gdy jestem chora i on opiekuje się mną, robi mi śniadanie do łóżka czy herbatę. Czuję się też kochana, gdy kupuje mi moje ukochane białe kwiaty, bo wtedy wiem, że zna mnie doskonale i wie, że małymi gestami może sprawić mi przyjemność - opowiada i dodaje. - To więcej wyraża niż słowa "kocham cię". Mąż też czuje się kochany, jak wyprasuję mu koszule czy zadbam o dom, ugotuję obiad - kwituje Mariolka. Przeczytaj również: Mariola Bojarska-Ferenc o operacjach plastycznych. Czy wkrótce się na nie zdecyduje? Mariola Bojarska-Ferenc boi się wrócić na siłownię. Poleca ćwiczenia z butelkami Mariola Bojarska-Ferenc o stracie pracy. „Brutalnie ze mnie zrezygnowali" /8 Tedi / Mariola Bojarska-Ferenc opowiedziała Faktowi o miłości. /8 @mariola_bojarska_ferenc / Instagram Mariola Bojarska-Ferenc zna męża już 34 lata. /8 @mariola_bojarska_ferenc / Instagram W 2022 roku Mariola Bojarska-Ferenc będzie obchodziła 31. rocznicę ślubu. /8 - / Kapif Mariola Bojarska-Ferenc lubi gotować dla męża. /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc dab by jej mąż miał w szafie zawsze wyprasowane koszule. /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc nie lubi mówić mężowi słów „kocham cię". /8 Aleksander Majdański / Mariola Bojarska-Ferenc uważa, że czyny są ważniejsze od słów. /8 Tedi / Mariola Bojarska-Ferenc nie ukrywa, że jest dziś w szczęśliwym małżeństwie. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Jednemu facetowi chyba wpadłam w oko i chciał się ze mną umówić. Oczywiście grzecznie podziękowałam. przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Ale mąż już mi nie ufał. Były non stop kłótnie i pewnego nie wytrzymałam napięcia i napisałam maila do tamtego faceta, że mogę się z nim spotkać. Dlaczego tak postąpiłam, nie wiem.

Dodano maj 17, 2020 648 1 Jestem mezatka od paru lat mam dwojke dzieci . Moj maz to facet ktorego nienawidze mam wrazenie ze tylko po to by mu itd z roku na rok jest coraz gorzej juz tego nie wytrzmuje niekocham go wogole, niszczy mnie jako kobiete. Nawet w lozku jest silna kobieta ale niepotrafie podjac ostatecznej decyzji a to szkoda mi dzieci I nerwow swoich I mojej rodzinie, ale juz mam dosc. Czuje ze to koniec I tak naszej relacji dlatego ulozylam sobie plan ze zaczekam pare lat gdy I wezme rozwod…tylko jaki to ma sens? Czuje sie strasznie nieszczesliwa….a zreszta kogos innego kocham poznalam go w internecie na poczatku wzbranialam sie przed tym uczuciem ale juz niepotrafilam ciagle mysle o tej osobie..ale jak zwykle mam obawy czy to dobre moment gdy moja sytuacja nie jest klarowna. Boje sie zostac samotna matka …boje sie ze ta osoba w ktorej sie zakochalam tez okaze sie takim jak moj maz. Co o tym sadzicie? Tylko bez negatywnych komemtarzy Może ci się spodobać również:

Nie byłam jednak w stanie przenocować w domku. Wieczorem chłopcy spakowali się i razem ze mną wrócili do domu. Rozwodzimy się z Jackiem. Terapeutka uświadomiła mi, że tak naprawdę wcale go nie kocham. Wszystko, co było między nami dobrego, już się dawno w nas wypaliło. To tylko chora ambicja trzymała mnie przy mężu.

fot. Adobe Stock, carballo Pochodzę z małej miejscowości w zachodniej Polsce. Może nie jest piękna i nie ma wielowiekowych tradycji, ale to moje miejsce na ziemi. Tu się urodziłam, wychowałam, przeżyłam pierwszą miłość i pierwszą głęboką rozpacz. Z tym miejscem wiążą się moje wspomnienia, zarówno te dobre, które dodają mi skrzydeł, jak i te trudne, które są balastem u moich nóg... Mateusz – moja pierwsza wielka miłość – był przystojny, z głową pełną marzeń, a ja byłam zapatrzoną w niego dziewczyną. Czytaliśmy wiersze, marzyliśmy o locie w kosmos, szczęśliwej ludzkości, międzyludzkim braterstwie i wspólnym domu za miasteczkiem, który zbudujemy na szerokim cyplu wchodzącym łagodnym łukiem w wody pobliskiego jeziora. Kiedy okazało się, że jestem w ciąży, marzenia się skończyły. On przestraszył się, że nie poleci w kosmos i nie stać go będzie na budowę wymarzonej willi nad jeziorem. Zostawił mnie i wyjechał do Niemiec. Wszyscy w miasteczku odwrócili się ode mnie, prócz mojej mamy. Ona wspierała mnie w walce z codziennością pełną obmowy, wytykania palcem, wypychania z kościoła do sieni i pogardliwych spojrzeń ludzi, którym Bóg nakazywał kochać bliźniego swego, jak siebie samego. Wytrzymałam, uodporniłam na ból Chociaż wychowywałam samotnie dziecko, podjęłam przerwaną naukę. Zdałam maturę. Dostałam pracę w urzędzie gminy. Po kilku latach otrzymałam przydział na mieszkanie w bloku osiedla wybudowanego przez pobliską jednostkę wojskową. Słowem – wychodziłam na prostą... Pewnej soboty moja córeczka bawiła się na podwórku. Ja w tym czasie przygotowywałam obiad. Może radio było nastawione zbyt głośno, albo też zbyt mocno się zamyśliłam… w każdym razie nie usłyszałam płaczu Jowity, która skaleczyła się w piaskownicy o rozbitą butelkę. Do rzeczywistości przywołał mnie dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. W progu stał jakiś wojskowy z moją zapłakaną córeczką na rękach. Jak się okazało, noga Jowity była już przez niego opatrzona. Zaprosiłam mężczyznę na kawę. Zrobiłam to ze zwykłej wdzięczności. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że znamy się od lat. A raczej to on zna mnie. Ma na imię Marian. Wychowaliśmy się na sąsiednich podwórkach i on stale wodził za mną oczyma. Po maturze zdał do Wojskowej Akademii Technicznej i przed rokiem wrócił do miasteczka, obejmując jakąś funkcję dowódczą w pobliskiej jednostce. – Nadal mi się podobasz – wypalił. – Na szczęście nie jestem już tak nieśmiały jak kiedyś i mogę ci to wreszcie powiedzieć. Potem oświadczył, że wie, iż samotnie wychowuję dziecko. Nim wyszedł, nieoczekiwanie zatrzymał się w progu, spojrzał mi w oczy i zapytał: – Nadal go kochasz? – Kogo? – nie zrozumiałam. – Ojca Jowity. Po chwili wahania pokręciłam przecząco głową. Marian wyszedł, a ja już wieczorem o nim zapomniałam. No cóż, niski i brzydki mężczyzna chyba nigdy nie zapadnie w pamięć żadnej kobiecie. Czyż ze mną mogło być inaczej? Ale on nie zapomniał. Pół roku później szliśmy już razem do ołtarza, a on kurczowo trzymał mnie za rękę. Żebym nie uciekła, bo wiedział, że go nie kochałam. Wciąż mu to powtarzałam, gdy przychodził do mnie z kwiatami. – Szkoda twoich starań – mówiłam. – Nie jesteśmy sobie pisani. Ale on mnie nie słuchał. Dlaczego więc zgodziłam się wyjść za niego za mąż? Kobiecie potrzebny jest mężczyzna, który co niedziela staje obok niej w kościele – zwłaszcza w małym miasteczku takim jak nasze. Kobieta musi czuć się bezpieczna i… kochana. Taka jest już nasza natura. No i najważniejsze. Marian miał bardzo dobrą oficerską pensję, a ja ledwo wiązałam koniec z dzień przed ślubem poprosiłam mamę o chwilę rozmowy. – Mamo, ja go nie kocham – powiedziałam smutno. – Wiem i podziwiam cię za to, co robisz. Poza tym, moja droga, miłości nie włożysz do garnka. – Myślałam, że moje życie potoczy się zupełnie inaczej. – Ja kiedyś powiedziałam to samo. I założę się, że takich kobiet jak my, jest więcej. Córeczko – przytuliła mnie mocno i wyszeptała: – To koniec marzeń o księciu na białym koniu, który nigdy nie przyjechał i nie przyjedzie. Ale zapewniam cię, że twoje życie nie musi być szare i smutne. Wszystko zależy od ciebie. Tak więc zostałam żoną, wierną, spokojną Marian traktował Jowitę jak własną córkę. Rok później przyszedł na świat Piotr. Dwa lata później – Paweł. Mąż został zastępcą dowódcy jednostki. Stałam się w miasteczku szanowaną osobą. Podobało mi się to. Cały czas jednak coś mnie uwierało w naszym związku. Mąż patrzył na mnie zakochanymi oczyma, a ja uśmiechałam się do niego, nie chcąc ranić jego uczuć. Grałam rolę żony, która również kocha swojego męża. Z czasem przywykłam do tego kłamstwa. Nawet pewnego dnia, na jego wyznanie, odpowiedziałam, że… też kocham. Zobaczyłam ogromne szczęście w jego oczach. Minęło wiele lat. Pewnego dnia, gdy szłam ulicą, nieoczekiwanie zatrzymał się przy mnie biały mercedes. To był ten biały rumak, na którego tak długo czekałam. W środku siedział Mateusz. Zobaczyłam swoją dawną miłość i serce zabiło mi mocniej. Wysiadł i zaczęliśmy rozmawiać. Właściwie to on mówił, a ja czerwieniłam się, to znów bladłam na twarzy. Mateusz przepraszał, że wtedy wyjechał. Przestraszył się, ale teraz wydoroślał. Jest bardzo bogaty. Był dwukrotnie żonaty, ale cały czas myślał tylko o mnie. – Nasza córka musi być już dorosła. Chciałbym ją poznać – mówił tak szybko, jakby chciał zasypać słowami dzielącą nas wieloletnią przepaść. – Zbuduję dla nas wymarzony dom, ten na cyplu... Otworzył przede mną drzwi mercedesa. Na siedzeniu leżał bukiet czerwonych róż. I spojrzał na mnie, dając mi wreszcie szansę, by dojść do słowa. A ja? Przez moment pragnęłam rzucić mu się w ramiona, wsiąść do auta, zatrzasnąć za sobą drzwi i lecieć z nim w kosmos. Na chwilę znów stałam się tamtą zakochaną dziewczyną pełną marzeń, które właśnie się spełniały... A potem przed oczami stanął mi mąż, który przez tyle lat trwał przy mnie niczym opoka, wstawał w nocy, gdy dzieci płakały, biegł do ośrodka zdrowia, gdy któreś zachorowało. Był przy mnie i kochał tak mocno, jak tylko potrafił. – Jeszcze możemy być ze sobą szczęśliwi – usłyszałam głos Mateusza. – Ja jestem szczęśliwa – odparłam. Zrozumiałam, że miłość ma wiele twarzy: tę rozsądną i tę szaloną; marzycielską i pełną determinacji w pokonywaniu trudów dnia codziennego. Moja miłość do Mariana jest zwykła, szara, codzienna. Ale już wiem, że to miłość. Prawdziwa. I tylko taka jest najpiękniejsza. Czytaj także:„Przyszłam do kontrahenta podpisać umowę handlową, ale on chciał czegoś więcej. Przechytrzyłam dziada i dopięłam swego”„Rodzina traktowała dom mamy jak darmowy hotel. Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, teraz to wiemy”„Kilka tanich bajerów wystarczało, żeby upolować kobiece serce. Żyłem jak pączek w maśle, aż trafiła kosa na kamień”

5 648. Miasto. SZCZECIN. 2 Luty 2009. #5. warto spróbować wszystkiego i ratować jeżeli oboje tego chcecie ale jeżeli dojdziesz do wniosku że naprawdę go nie kochasz i nie potrafisz już z nim żyć pod jednym dachem to się rozstańcie bo awantury rękoczyny i wzajemna niechęć to najgorsze co możecie sobie i dziecku zafundować 1 2015-02-07 21:16:28 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Temat: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Dzień dobry wszystkim. Szukam porady, bo gubię się w mogę już dłużej wytrzymać. Czy powinnam odejść? Nie kocham go na pewno, nie czuję do niego absolutnie nic z tego, co powinna czuć kobieta do swojego mężczyzny, Nie tęsknię za nim, nie pożądam go. Seks z nim to dla mnie kara. Czuję się winna, bo wiem, że on mnie kocha, często mi to mówi i mam wrażenie, że celowo nie dostrzega mojego chłodu. Powiedziałam mu, że chciałabym się wyprowadzić, ale przez usta mi nie chce przejść: nie kocham jestem ideałem, ale on tez nie 5 lat nie ma stałej pracy. Pracuje dorywczo bez umowy, a od listopada siedzi w domu. Nałogowo gra w gry komputerowe, od rana do późnej nocy. Ja idę do pracy, on w tym czasie ogarnie dom i ugotuje obiad, poza tym gra. Nie zarabia. Pali - to koło 400 zł miesięcznie. Ja sama właściwie utrzymuję dom. Zarabia więcej w miesiącach letnich, ale od jesieni do wiosny tkwi w domu. Na moje prośby by szukał pracy wzrusza ramionami (sama mu wysłałam kilkadziesiąt cv mailem, ale pomimo kilku odpowiedzi, nie podjął pracy), robi zakupy, gotuje, wynosi śmiecie. Nie chodzi ze mną nigdzie, zawsze jestem sama, gdziekolwiek miałabym nie iść. Nie odwiedza ze mną znajomych, a do domu ich nie zapraszam, bo on ich nie lubi. Wszystkie decyzje podejmuję ja, nawet kolor fug do łazienki. Z własnej inicjatywy nie robi nic. Wyjazdy na wakacje, do kina - owszem, ale jeśli ja się tym zajmę. Jak nie, możemy pół roku w domu dobry, czule do mnie mówi, umie zrobić wszystko w domu (jest złotą rączką) i chyba tyle. Nie wiem, co robić. Chciałabym zacząć żyć go bardzo, zakochałam się jako nastolatka, po kilku latach wzięliśmy ślub, kupiliśmy mieszkanie. Mamy dziecko. Dziś mam 34 te lata skończyłam studia, podjęłam pracę, a on w tym samym miejscu, gorzej, bo bez stałej pracy i chęci szukania czuję, że marnuję swoje życie. Co robić? 2 Odpowiedź przez Cyngli 2015-02-07 21:41:02 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieZastanowić się, za co kiedyś pokochałaś tego człowieka i spróbować w nim to się nie uda, to odejść. 3 Odpowiedź przez emka13 2015-02-07 22:13:42 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieNie potrafię odnaleźć ze jak odejdę, zranię go bardzo. Po prostu złamię mu serce. Czy to w porządku? 4 Odpowiedź przez danzelwashin 2015-02-07 22:31:24 danzelwashin Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-29 Posty: 103 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieCzyżby stracił te wszystkie cechy, które miał? Czy może zakochałaś się w powierzchowności, a może to było jednak tylko zauroczenie, zwykła chemia? 5 Odpowiedź przez emka13 2015-02-07 22:37:02 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieNie wiem, czy utracił. Zmienił się, odkąd poznałam go w wieku 18 lat. Pobraliśmy się gdy miałam lat 25, nie była więc to zwykła chemia tylko. 6 Odpowiedź przez Cyngli 2015-02-07 23:08:03 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Nie potrafię odnaleźć ze jak odejdę, zranię go bardzo. Po prostu złamię mu serce. Czy to w porządku?Nie, to nie jest w lepsze to, niż blokowanie go na prawdziwą miłość i szczęście. 7 Odpowiedź przez Margolinka 2015-02-07 23:27:30 Margolinka Redaktor Działu Miłość Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-02-05 Posty: 6,041 Wiek: lekko po trzydziestce ;) Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Emka, okazywanie chłodu, brak uczuć, brak pożądania, myśli o wyprowadzce o zmianie życia na inne (lepsze)...Czy to już nie wystarczający powód aby odejść? Czy to nie wystarczająca ilość zadanych "ran"? Już samo to nie jest w porządku. Oszukujesz i jego i samą siebie. Ranisz i jego i siebie. Jeśli nie chcesz bądź nie widzisz już szans na poprawę waszych relacji, to po co to ciągnąć? W taki sposób ani Ty ani on ani wasze dziecko nie będziecie szczęśliwi. Daj jemu szansę na kogoś, kto zobaczy w nim "swój ideał". A może Twoje odejście da mu kopa w tyłek i się ocknie w końcu...? Kto wie? Na pewno musisz coś zrobić. Decyzja należy do Ciebie. "Mądrego widać, głupiego słychać." 8 Odpowiedź przez doones 2015-02-07 23:34:21 doones Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-22 Posty: 127 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieTak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-) 9 Odpowiedź przez emka13 2015-02-07 23:43:24 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie O co Ci chodzi z tymi dochodami, nie ale to ja chyba tylko dostrzegam ten brak uczuć i ten chłód, on naprawdę nie widzi potrzeby poprawy czegokolwiek. Tu już chyba kop w tyłek nic nie pomoże. Ciagle poruszam temat tego, ze ma znaleźć pracę, ogarnąć się, zainteresować czymkolwiek poza tą grą mi źle jest. 10 Odpowiedź przez paulo71 2015-02-08 00:04:33 paulo71 Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-12 Posty: 1,585 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie doones napisał/a:Tak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-)Natępna materialistka,która nic nie robi, tylko liczy na faceta. Jakie to w... jest . 11 Odpowiedź przez paulo71 2015-02-08 00:05:44 paulo71 Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-12 Posty: 1,585 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:O co Ci chodzi z tymi dochodami, nie ale to ja chyba tylko dostrzegam ten brak uczuć i ten chłód, on naprawdę nie widzi potrzeby poprawy czegokolwiek. Tu już chyba kop w tyłek nic nie pomoże. Ciagle poruszam temat tego, ze ma znaleźć pracę, ogarnąć się, zainteresować czymkolwiek poza tą grą mi źle jest uzależniony od papierosó i gier. Czyli inny alkocholik. 12 Odpowiedź przez lilianna90 2015-02-08 00:33:59 lilianna90 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-15 Posty: 817 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwiePytanie podstawowe. Czy poznałaś kogoś? 13 Odpowiedź przez Nektarynka53 2015-02-08 00:34:12 Ostatnio edytowany przez Nektarynka53 (2015-02-08 00:39:46) Nektarynka53 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-24 Posty: 2,165 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie paulo71 napisał/a:doones napisał/a:Tak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-)Natępna materialistka,która nic nie robi, tylko liczy na faceta. Jakie to w... jest .Co jak co, ale tego czytając pierwszy post wątku nie możesz Jej zarzucić. Nie wymaga od Niego dużo, naprawdę. Nawet szukała Mu pracy! Miał propozycje, ale nie poszedł bo?Ja pracuję, poświęcam czas na najbliższą rodzinę (męża i córki) oraz zainteresowania, dbam o dom i przyjaciół/rodzinę. Jakoś nie uważam tego za coś nadludzkiego. To nie są rzeczy nieosiągalne, jeśli się tego chce (!). 14 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-08 00:41:57 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Ehhh, znam tą sytuację, aż za dobrze...Czemu jeszcze nie odeszłaś? Boisz się samotności, czy tego co ludzie powiedzą? Ja boję się samotności... 15 Odpowiedź przez Nektarynka53 2015-02-08 00:53:02 Nektarynka53 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-24 Posty: 2,165 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Krwawe Kopytko napisał/a:Ehhh, znam tą sytuację, aż za dobrze...Czemu jeszcze nie odeszłaś? Boisz się samotności, czy tego co ludzie powiedzą? Ja boję się samotności...Przecież w takim związku praktycznie już jest się osamotnionym? Nie możesz liczyć na wsparcie, omówienie problemów, dzień własnej słabości (a jesteśmy tylko ludźmi). Przecież gdyby autorka straciła pracę to co? Zero odpowiedzialności za rodzinę. Rozumiem aktualnie można długo szukać pracy (trzeba znaleźć się w dobrym miejscu o dobrym czasie), ale gdy ktoś się produkuje i podaje pod nos, a Mu się nie chce nawet pójść do pracodawcy!? 16 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-08 01:16:32 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieZ jednej strony jest się osamotnionym, a z drugiej niby nie, bo zawsze jest ktoś, przynajmniej fizycznie obok Ciebie i mimo wielu wad, kocha Cię i jakoś Ci to okazuje. Znów wracanie do pustego domu, świadomość, że i tak nikt inny Cię nie zechce bo nie jesteś atrakcyjna (i tona innych kompleksów) potrafią skutecznie zatruć życie. Mój też nie pracował dwa lata, też grał w gry, też przejął rolę "kury domowej", ale wtedy miałam jeszcze jakieś uczucia. Teraz pracuje (moi znajomi mu załatwili pracę), ma przyzwoitą pensję i niby wszystko się zaczęło układać, ale... ja go już nie kocham. 17 Odpowiedź przez mohic 2015-02-08 01:47:22 Ostatnio edytowany przez mohic (2015-02-08 09:37:34) mohic O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-27 Posty: 60 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Nie potrafię odnaleźć ze jak odejdę, zranię go bardzo. Po prostu złamię mu serce. Czy to w porządku?Tak, to w porządku. Więcej, to jedyne sensowne rozwiązanie teraz. Dla wszystkich. Nie wiem czemu w ogóle nie myślisz o tym ze swojej perspektywy, tylko z perspektywy drugiej strony. Tym bardziej, że to dla Ciebie seks jest karą. Przecież to samo w sobie jest już strasznie, nie wiem jak można tego nie widzieć, i się na coś takiego godzić. Trzeba troszczyć się o swoją psychikę, a nie rozwalać ją sobie czymś takim, miej jakiś szacunek do swojego życia. A Twój partner też nie jest święty, jeśli takich rzeczy nie zauważa albo mu nie przeszkadzają, każdy kto ma minimum empatii w sobie widzi jakie to względu jak do tego doszło, taką sytuację trzeba niezwłocznie przerwać, a czytając to wszystko nie widzę innej możliwości niż rozstanie. Żadne z Was nie traktuje jej z adekwatną do niej powagą, czyli jak znam życie to wszelkie próby "ratowania" będą tak naprawdę polegały na ciągnięciu tego chorego układu cojest teraz, Ty oczywiście nie zadbasz, nie zawalczysz o siebie, a jemu nie będzie się chciało tego zmienić. Poza tym jak miłość się z Twojej strony skończyła, to chyba nie ma już sposobu, żeby cudownie ją albo jak najszybciej się rozstańcie, albo chociaż zamieszkajcie osobno. To drugie wyjście jest dobre dla Ciebie, jeśli obawiasz się od razu bardziej radykalnych rozwiązań i ciągle masz nadzieję, że Wasz związek może się uzdrowić. To stwarza też dobre warunki do przemyślenia sobie wszystkiego na spokojnie, zobaczenia, czy lepiej jest razem czy osobno, czasem przestawienia priorytetów. I odetniesz się w ten sposób od tego co Cię najbardziej do tej pory niszczyło. No i przy tym rozwiązaniu łatwiej się obejść bez jakiś większych konfliktów. Akurat tej ostatniej sprawy nie uważam za istotną zaletę, ale może dla Ciebie ma to jakieś znaczenie. 18 Odpowiedź przez netmisiek 2015-02-08 10:03:41 netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Autorko, trafiłaś na zwykłego lenia, pijawkę i nieroba. On się dobrze w życiu ustawił i nie zmieni. Bo i po co? Ma dom, żonę (darmowy seks), dziecko i nic nie musi! Żyje sobie z dnia na dzień i tak jest mu dobrze. Jemu jest DOBRZE tak jak jest!Skoro go nie kochasz, skoro seks jest dla Ciebie karą, odejdź. Przejmujesz się jego biednym serduszkiem? Pomimo tego, że on Twoje ma w głębokim poważaniu? Czemu tak myślę? Jeśli facetowi zależy, to będzie stawał na rzęsach, zarywał zdrowie, nocki i nie wiem co jeszcze i walczył o swoje małżeństwo, o swoją kobietę, o to żeby razem coś budować. Powtórzę jeszcze raz. Masz w domu leniwego trolla, który ustawił się w życiu. Jest utrzymankiem własnej żony. Może robić to co lubi (grać) i nie musi za nic odpowiadać - wszystko na Twojej Twoje odejście złamie mu serce? Nie, Twoje odejście wytrąci go ze stabilnej pierzyny, którą teraz jest przykryty. To go bym odszedł i to od razu z rozwodem. Absolutne minimum to rozdzielność majątkowa. Nie wiesz co on może wymodzić, jak zostanie sam. Chcesz do końca życia spłacać jego kredyty i zobowiązania finansowe? 19 Odpowiedź przez Lexpar 2015-02-08 12:20:48 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2015-02-08 12:21:25) Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie doones napisał/a:Tak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-)Chłopaku, ale pieprzysz tak wygląda, że ona gada o zupie a ty o posty uważnie i wtedy zabieraj mowi jak " krowa na miedzy", że to ona utrzymuje dom, męża i ma stabilność finansową, więc o czym ty się? Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 20 Odpowiedź przez emka13 2015-02-08 15:43:30 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Dziękuję za bardzo się boję samotności, a teraz jest tak, ze mimo wszystko jest ktoś obok, nawet mimo ze go nie kocham, fizycznie nie jestem sama. Ja go naprawdę nie kocham. Drażni mnie, irytuje jego osoba, a z drugiej strony mi go u psychologa, rozmawiałam o tym. Mówił mniej więcej to samo, co Wy tutaj. Rozmawiałam z bliską mi osobą o tym, która tez mi powiedziała, ze nie ma sensu tego ciągnąc, bo życie ma się skąd wziąć odwagę i odejść? Jeżeli bym się zdecydowała, chciałabym się wyprowadzić, a on by został w naszym mieszkaniu. To taka trudna decyzja. Nie chcę obudzić się za 5 lat i czuć to samo, co dziś, ani za 10 lat, ale nie chcę tez być sama. strasznie mi to leń jest. Rozdzielność majątkową mam od dwóch poznałam nikogo, w ogóle o tym nie mu to powiedziec? 21 Odpowiedź przez starr 2015-02-08 16:51:04 starr Net-Facet Nieaktywny Zawód: Bardzo poważny-2x, średni-1x Zarejestrowany: 2014-08-07 Posty: 3,521 Wiek: XXI Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Dziękuję za bardzo się boję samotności, a teraz jest tak, ze mimo wszystko jest ktoś obok, nawet mimo ze go nie kocham, fizycznie nie jestem sama. Ja go naprawdę nie kocham. Drażni mnie, irytuje jego osoba, a z drugiej strony mi go u psychologa, rozmawiałam o tym. Mówił mniej więcej to samo, co Wy tutaj. Rozmawiałam z bliską mi osobą o tym, która tez mi powiedziała, ze nie ma sensu tego ciągnąc, bo życie ma się skąd wziąć odwagę i odejść? Jeżeli bym się zdecydowała, chciałabym się wyprowadzić, a on by został w naszym mieszkaniu. To taka trudna decyzja. Nie chcę obudzić się za 5 lat i czuć to samo, co dziś, ani za 10 lat, ale nie chcę tez być sama. strasznie mi to leń jest. Rozdzielność majątkową mam od dwóch poznałam nikogo, w ogóle o tym nie mu to powiedziec?Taki mały teścik zrób sobie. Weź dużą kartkę papieru, podziel kreską na dwie części. W nagłówku lewej części wpisz słowo "ZA", po prawej "PRZECIW" Głęboko się zastanów i wypunktuj w każdej części co skłania Ciebie do pozostania w tym związku, a co jest przeciw pozostawaniu. "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde gg: 12848803 22 Odpowiedź przez netmisiek 2015-02-08 18:24:44 netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Tak, to leń jest. Rozdzielność majątkową mam od dwóch poznałam nikogo, w ogóle o tym nie mu to powiedziec?A musisz mu coś mówić? Skoro tak daleko sprawy u Ciebie zaszły, że już od dwóch lat masz rozdzielność majątkową, to po prostu wynajmij mieszkanie, załatw wszystkie formalności, wróć do siebie spakuj się i wyjdź z domu. Uważasz, że on zrozumie Twoje tłumaczenie? Że dotrą do niego Twoje argumenty? Załatw sprawę stawiając go przed faktem dokonanym. 23 Odpowiedź przez Sponi 2015-02-08 19:19:44 Sponi Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-23 Posty: 4,855 Wiek: 43 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Czy on się czegokolwiek domyśla? Wiesz... Twoich wewnętrznych rozterek? Hm... Sądząc po Twoim wpisie, to bardzo prawdopodobne, ale być może tez nie chce przyjąć tego do wiadomości. Emka.... Ty wiesz co masz zrobić prawda? Co powinnaś. Już w tej chwili jesteś wobec niego nieuczciwa. Przyznaj, nie myślałaś czasem, że chciałabyś, żeby znalazł sobie kogoś na boku? A problem rozwiązałby sie sam? Znamy siebie na tyle, na ile zostaliśmy sprawdzeni... 24 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-08 23:37:09 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieDoskonale Cię rozumiem, wpakowałam się w takie samo bagno jak i Ty. Brak miłości z mojej strony, wpólne mieszkanie, życie, tyle, że u mnie bez dzieci. Mój też nie pracował dłuuuuuugo, 2 lata, ale wtedy jeszcze coś czułam, a teraz niby ma pracę, ale ja mam już wszystko w dupie i nie umiem się pozbierać do kupy. Była już raz sytuacja, że się rozstaliśmy, w czasie kiedy nie pracował, siedział tylko w domu i grał na kompie. W pewnym momencie powiedziałam sobie dość i wyrzuciłam go z domu. Mieliśmy przerwę ok 7-8 miesięcy. Na początku czułam się fantastycznie, czułam wolność, ulgę... Ale miesiące mijały, a moje nastawienie było coraz gorsze - doskwierała mi samotność, nie odczuwałam ŻADNEGO zainteresowania ze strony innych facetów, dopadały mnie myśli, że już nikt inny mnie nie zechce bo nie jestem wystarczająco ładna, mądra i interesująca.. Z zazdrością patrzyłam na moje koleżanki, już mężatki, matki, zakochane w swoich partnerach, układające sobie z nimi wspólne życie. I stało się. Zgodziłam się na powrót. Pomyślałam, że lepszy taki facet niż ta cholerna samotność, wiecznie dręczące mnie pytania ze strony rodziny i przyjaciół o ślub, partnera. Dobijała mnie myśl o staropanieństwie, wizja, że zestarzeję się w samotności, że nie będę mieć dzieci nigdy, że nawet jak kogoś poznam jakimś cudem to teraz moi rówieśnicy to albo będa rozwodnicy (zakładając, że trafię na wolnego faceta, a nie na żonatego, ukrywającego stan cywilny), albo już będą mieć swoje dzieciaki. I ta myśl popchnęła mnie do powrotu do faceta, którego nie kocham. Co najbardziej poyebane to to, że znów się męczę w związku z nim. Unikam zbliżeń jak ognia, bo... jest to dla mnie nieprzyjemne, wkurza mnie on, jego charakter i postępowanie, momentami mam ochotę go zabić, a jednak kiedy zbieram się do ponownego rozstania to przypominam sobie ten okres 8 miesięcy, kiedy nie byliśmy razem, jak było beznadziejnie, jaka byłam samotna, nadal mam świadomość, że nikt inny nie będzie mnie chciał i te myśli terroryzują mnie tak bardzo, że nie umiem odejść i trwam w tym ścierwie.. Ehhh. 25 Odpowiedź przez starr 2015-02-09 01:23:25 starr Net-Facet Nieaktywny Zawód: Bardzo poważny-2x, średni-1x Zarejestrowany: 2014-08-07 Posty: 3,521 Wiek: XXI Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Krwawe Kopytko napisał/a:Doskonale Cię rozumiem, wpakowałam się w takie samo bagno jak i Ty. Brak miłości z mojej strony, wpólne mieszkanie, życie, tyle, że u mnie bez dzieci. Mój też nie pracował dłuuuuuugo, 2 lata, ale wtedy jeszcze coś czułam, a teraz niby ma pracę, ale ja mam już wszystko w dupie i nie umiem się pozbierać do kupy. Była już raz sytuacja, że się rozstaliśmy, w czasie kiedy nie pracował, siedział tylko w domu i grał na kompie. W pewnym momencie powiedziałam sobie dość i wyrzuciłam go z domu. Mieliśmy przerwę ok 7-8 miesięcy. Na początku czułam się fantastycznie, czułam wolność, ulgę... Ale miesiące mijały, a moje nastawienie było coraz gorsze - doskwierała mi samotność, nie odczuwałam ŻADNEGO zainteresowania ze strony innych facetów, dopadały mnie myśli, że już nikt inny mnie nie zechce bo nie jestem wystarczająco ładna, mądra i interesująca.. Z zazdrością patrzyłam na moje koleżanki, już mężatki, matki, zakochane w swoich partnerach, układające sobie z nimi wspólne życie. I stało się. Zgodziłam się na powrót. Pomyślałam, że lepszy taki facet niż ta cholerna samotność, wiecznie dręczące mnie pytania ze strony rodziny i przyjaciół o ślub, partnera. Dobijała mnie myśl o staropanieństwie, wizja, że zestarzeję się w samotności, że nie będę mieć dzieci nigdy, że nawet jak kogoś poznam jakimś cudem to teraz moi rówieśnicy to albo będa rozwodnicy (zakładając, że trafię na wolnego faceta, a nie na żonatego, ukrywającego stan cywilny), albo już będą mieć swoje dzieciaki. I ta myśl popchnęła mnie do powrotu do faceta, którego nie kocham. Co najbardziej poyebane to to, że znów się męczę w związku z nim. Unikam zbliżeń jak ognia, bo... jest to dla mnie nieprzyjemne, wkurza mnie on, jego charakter i postępowanie, momentami mam ochotę go zabić, a jednak kiedy zbieram się do ponownego rozstania to przypominam sobie ten okres 8 miesięcy, kiedy nie byliśmy razem, jak było beznadziejnie, jaka byłam samotna, nadal mam świadomość, że nikt inny nie będzie mnie chciał i te myśli terroryzują mnie tak bardzo, że nie umiem odejść i trwam w tym ścierwie.. wątku "Dziwne rozstanie... ? 2014-12-29 17:23:55" Napisałaś, że Jesteś samotna... Czyli wystarczył Ci miesiąc żeby wrócić do punktu wyjścia? Przecież to co teraz robisz, to nawet nie jest masochizm... to marazm. Tobie też zalecę test...Weź dużą kartkę papieru, podziel kreską na dwie części. W nagłówku lewej części wpisz słowo "ZA", po prawej "PRZECIW" Głęboko się zastanów i wypunktuj w każdej części co skłania Ciebie do pozostania w tym związku, a co jest przeciw pozostawaniu. "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde gg: 12848803 26 Odpowiedź przez adriannaE3 2015-02-09 01:38:24 adriannaE3 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-09 Posty: 1 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieJa za to nie rozumiem Ciebie wcale. Mogłabym starać się zrozumieć Twoją sytuację gdyby twój "mąż" był alkoholikiem, gdyby bił Ciebie lub dziecko. Ale jego największą przewiną jest to że Ciebie kocha. Pewnie za bardzo. Swoją drogą gdyby odwrócić całą sytuację i gdybyś to Ty była na Jego miejscu, wielu by powiedziało co za wspaniała żona, dba o dom, gotuje, troszczy się o dziecko, sama potrafi wiele rzeczy zrobić i jeszcze na dodatek ... bardzo kocha męża. Słowo mąż dałam w cudzysłów ponieważ chyba niewiele już ono dla Ciebie znaczy, pewnie tyle co i przysięga małżeńska. Wszystko to pokazuje jakim balastem jest dzisiaj odpowiedzialność za drugiego bliskiego człowieka. Abstrahując od Twojego przypadku tak właśnie w rzeczywistości wygląda równouprawnienie o które niektóre panie tak gorliwie to mąż zajmuje się domem jest leniem, pasożytem etc. w drugą stronę jak widać to niedziałaZamiast szukać rad na forum wśród obcych ludzi, lepiej szczerze Porozmawiaj ze swoim mężem, który jest zapewne gdzieś obok Ciebie i którego to najbardziej dotyczy. 27 Odpowiedź przez matyldaa 2015-02-09 02:49:00 matyldaa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-05 Posty: 10 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwiePrzypominasz mi pewną znajomą, która miała męża lenia Ona go utrzymywała latami kiedyś w przypływie szczerości powiedziała mi że jej nie pociąga, bo jest taki kapeć jak Go określiła i że marzy się jej zaradny kochanek. No cóż finał tej historii jest dość zaskakujący bo w ich życiu po jakimś czasie pojawiło się dziecko i te "ciepłe kluchy" znalazło sobie stałą pracę i wniósł sprawę o rozwód, przeistoczył się w okrutnego macho który zostawia żonę i dziecko, cóż wychodzi na to że poniekąd przez zemścił się za takie poniżanie Go latami przez żonę, skąd wiesz kim Twój mąż jest tak naprawdę? kiedyś możesz się ciężko zdziwić jak Twój mąż za te lata poniżania wywinie Ci numer o jakim nawet nie śniłaś. 28 Odpowiedź przez Doonna 2015-02-09 03:51:32 Doonna Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-07 Posty: 1,233 Wiek: Przyzwoity :) Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie paulo71 napisał/a:doones napisał/a:Tak musisz szukać stabilnosci finansowej,poszukać kogoś kto ma stabilne i ponad przecietne dochody ktoś kto zapewni Ci dostatnie życie bo to jest teraz wielką wartościa. A miłosć konczy sie z ostatnim zerem(bo ugotowac moze gosposia lub knajpa) :-)Natępna materialistka,która nic nie robi, tylko liczy na faceta. Jakie to w... jest .doones, cos slabiutko zrozumiales problem. Proponuje zabierac glos, gdy sie jest zapoznany z tematem, przynajmniej nie zrobi sie z siebie do Paulo71 to niestety juz sie dokonalo Krwawe kopytko, dlaczego myslisz, ze musisz byc sama?Jest wiele ludzi w takiej sytuacji, mozna znalezc przyjaciol, nawet zamieszkac z kims samotnym. Wiem, ze to nie to samo co mezczyzna, ale siedzac z tym typem blokujesz sie na nowa milosc ktora bys mogla kiedys odnalezc. To ze nie masz dzieci potraktuj jako plus w Twojej sytuacji, masz szanse na wszystko, na zaczecie wszystkiego od nowa Emka ja Cie bardzo dobrze 5 lat z nienawiscia do meza, ciagnelam to bo myslalam ze moze byc gorzej, dzieci troje, maz kocha, zlota raczka, pomaga a w internecie tez lubil posiedziec - panienki moglam na niego patrzec i pozniej nawet na siebie sie tego co bedzie, mimo to ,ze czulam sie lepiej kiedy go nie bylo, a kazdy kontakt z nim doprowadzal mnie do chcial odejsc i naprawde zmienil sie na super faceta, ale moje dobre uczucia nie powrocily i tak naprawde odzylam bez niego. Poczulam, jak przybita bylam tym malzenstwem, jak bardzo bylam nieszczesliwa i nareszcie przypomnialam sobie jaka naprawde jestem, ile we mnie ukrywalo sie Ci powodzenia i podjecia dobrych, przemyslanych decyzji 29 Odpowiedź przez mohic 2015-02-09 04:09:03 mohic O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-27 Posty: 60 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Doonna napisał/a:ciagnelam to bo myslalam ze moze byc gorzej,Tylko że nawet jeśli naprawdę może być gorzej, to przecież nie jest to żaden argument za czymkolwiek. Ważne jest przecież tylko to, czy związek jest szczęśliwy, więc takie równanie jest bez sensu i niczemu nie to super, że udało Ci się z tego uwolnić. Jeszcze lepiej, że tak mocno odczułaś różnicę na plus, że odżyłaś, jak sama napisałaś, i jak odzyskałaś radość życia. To strasznie, jak bardzo nieudany związek odziera z tego stronę, która się w nim męczy. Okropne jest przekonanie, że na nic więcej się nie zasługuje, tym bardziej gdy się cierpi nie ze swojej winy, tylko partnera, który wcześniej krzywdził. Dobrze że masz już to za sobą. 30 Odpowiedź przez mohic 2015-02-09 04:42:36 mohic O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-27 Posty: 60 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Byłam u psychologa, rozmawiałam o tym. Mówił mniej więcej to samo, co Wy tutaj. Rozmawiałam z bliską mi osobą o tym, która tez mi powiedziała, ze nie ma sensu tego ciągnąc, bo życie ma się mnie to nie dziwi?Odwaga jest w Tobie, musisz ją w sobie znaleźć. Musisz CHCIEĆ ją w sobie to by nie było fajne obudzić się za 5 lat, a nawet za rok, w tym samym miejscu. W takim razie nie dopuść do tego. Ale mówisz też, że nie chcesz być sama. Dlaczego, czego się obawiasz?Chyba nie do końca wiesz czego chcesz. To zastanów się nad tym mocno, aż do czegoś konkretnego dojdziesz, na coś się zdecyduj. 31 Odpowiedź przez Błękitna Dama 2015-02-09 12:31:25 Błękitna Dama Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zawód: technik reklamy Zarejestrowany: 2012-07-18 Posty: 15 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Witaj Emka:)Jestem jak Ty..to samo!!!, tylko u mnie jeszcze Ci jak to wygląda teraz kiedy już otworzyły mi się oczy...podjęłam decyzje i je masakra, pozwoliłam się doprowadzić do stanu głębokiej depresji, ze szczęśliwej kobietki stałam się kurą domową bez przyjaciół, znajomych, z zerowym poczuciem wartości, ze sztucznym uśmiechem na twarzy..nikt nie wiedział o moich problemach nawet najbliżsi, było mi wstyd...oszukiwałam sama siebie aż pękłam i się rozsypałam......i wtedy stało się coś co mnie zaskoczyło...znalazłam w sobie siłę, jakby mnie ktoś w tyłek kopnął, zrozumiałam że się NIE UDAŁO i muszę to skończyć bo mam dwoje cudownych dzieci dla których muszę się był dopiero początek...wyniosłam się z łóżka ale bałam się powiedzieć że chcę odejść, w końcu powiedziałam, to że go już nie kocham też. Zaczęły się podejrzenia o kochanków...było jak w filmie: szczucie, śledzenie, grzebanie w telefonie, podsłuchy, nagrywanie...wyliczanie z każdej minuty, grożenie śmiercią mnie, potem że się zabije, próby samobójcze...masakra....niczego nie znalazł bo nikogo nie ma....Jestem po pierwszej sprawie rozwodowej, czekam na drugą................nie jestem z kamienia, do dziś mam chwile zwątpienia, żal mi go, czuję się winna...bo to ja chcę odejść a on przecież mnie "kocha".....trudno to opisać...nie wiem jak to będzie ale myślę Tobie Emka życzę siły i wsłuchania się w siebie bo to Twoje życie i to Ty masz sobie kiedyś powiedzieć -nie żałuję, jestem szczęśliwa:) 32 Odpowiedź przez Aniaa34 2015-02-09 13:39:08 Aniaa34 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-12 Posty: 700 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie adriannaE3 napisał/a:Ja za to nie rozumiem Ciebie wcale. Mogłabym starać się zrozumieć Twoją sytuację gdyby twój "mąż" był alkoholikiem, gdyby bił Ciebie lub tak, jakby Emka dostała w pierd..l to by miała jakieś wytłumaczenie. A jakby jeszcze dziecko było katowane, toż to piękne by było. Wtedy Emka mogłaby iść po rozwód. Ale ona ma takie marne powody, takie głupie, takie małostkowe. Bo tylko bicie czy inne nałogi mogą usprawiedliwić odejście. Choć dla niektórych kobiet nawet to nie jest wystarczające. A że boli w środku, a nie na zewnątrz... Nie można się zmusić do miłości, nie można się kochać z kimś do kogo nie czuje się NIC. Ten chłód emocjonalny ten brak zainteresowania też boli. Fakt, że ciągnie się samemu wózek przez życie ciąży. Ciąży do czasu aż się powie dość. I Emka jest chyba właśnie w tym momencie. Emka mam nadzieję, że znajdziesz w sobie dość siły by się przemóc. Może chwilowa separacja by ci pomogła spojrzeć na sprawę z dystansu? 33 Odpowiedź przez emka13 2015-02-09 21:02:53 Ostatnio edytowany przez emka13 (2015-02-09 21:07:25) emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Czytam i czytam, co piszecie. Wspomniany został alkohol. Mój mąż pił za dużo, przestał dwa lata temu. Nie napisałam o tym, bo w zasadzie nie dlatego nie chcę z nim teraz być (co nie znaczy ze gdzieś tam z tyłu głowy nie kołacze mi się myśl, że mógłby zacząć pić).Dzis z nim porozmawiałam. Nadal nie potrafię powiedzieć: nie chce z toba być, bo nie kocham cie, ale powiedziałam, ze nie jestem w stanie wytrzymać dłużej w tej sytuacji, że bez przerwy jest coś nie tak, że między nami sciana wyrosła i że postanowiłam sie wyprowadzić z mieszkania. Nie był zdziwiony bardzo, pytał tylko to co ma zrobic, czy pójśc się naprawde męczy już to jego siedzenie w domu, brak tej cholernej pracy, a jeszcze gorzej ten cholerny brak jakiejkolwiek chęci na zmane czegokolwiek i mu to też powiedziałam dzisiaj. Ogólnie padło dużo słów. Wyszło na to, ze jestem winna ja. A potem powiedział, ze wiele jest przecież małzeństw, które zyją ze sobą pomimo że tak naprawdę woleliby być osobno i on nie wie, dlaczego my tak nie końcu on powiedział, ze się wyprowadzi. To mnie zaskoczyło. Nie wiem, co dalej. Pewnie źle to wszystko całkiem Dama.. silna jesteś, zazdroszczę Ci tej siły. W którym momencie postanowiłaś, że masz dośc i powiedziałaś definitywnie: tak, od dziś się tym zajmę?Ja czuję się winna, bo on mnie kocha, bo zostałby owszem, przyszło mi do głowy, że jakby sobie kogoś znalazł.. ale nie ma opcji. Po prostu w to nie wierzę, nie w jego się nie dotykamy. On czasem podejdzie mnie przytuli, ale ja nie chcę. Nie pamiętam, kiedy go ostatnio całowałam bo pojawiło sie parę wpisów mówiących, ze źle robię, ze przysięga małżeńska niewiele dla mnie znaczy, a mąż który zajmuje się domem, nazwany został przeze mnie leniem. 5 lat bez pracy, 5 lat w domu to dużo, nawet pomimo tego, ze ugotował i odkurzył. 34 Odpowiedź przez netmisiek 2015-02-09 21:26:35 netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieFiu, fiu. I do tego emocjonalny szantaż. Pięknie z jego strony. Roboty sobie poszukać nie może ale wieszać się, to pierwszy? Wyrazy współczucia, prędko się od tego emocjonalnego wampira nie uwolnisz... 35 Odpowiedź przez Błękitna Dama 2015-02-09 23:44:45 Błękitna Dama Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zawód: technik reklamy Zarejestrowany: 2012-07-18 Posty: 15 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Czuję identycznie jak Ty.....tak samo to przeżywam. Kiedy postanowiłam?...to był moment którego nie zapomnę..mąż w "ciągu" a ja już nie widziałam sensu w życiu, w niczym......popłakałam się któregoś wieczoru patrząc w okno...byłam wściekła na siebie, na cały świat.....zrozumiałam wtedy że on się NIE ZMIENI. Po prostu! powiedziałam sobie przy tym oknie - głośno do siebie że to koniec....jak odeszłam z łoża to uwolniłam się od niego psychicznie....dużo rozmyślałam a to co później wyprawiał i do czego okazał się zdolny wprawiało mnie w kolejne szoki...Zapomniałam napisać co jest zdumiewające: tak mnie kocha, zrobi dla mnie wszystko, umiera dla mnie, nie ma opcji żeby zaznał szczęścia z inną czego mu życzę - ale pracy nie znalazł!!!!!!!!!!!!!!!Oczywiście jestem wszystkiemu winna, jestem do wyprowadzki też był epizod: wyprowadził się po czym za niedługo wprowadził chociaż nie chciałam ale jak stwierdził g....go to obchodzi..Moja historia jest naprawdę długa...ja to złe staram się usuwać z głowy...mam tak mało czasu,dzieci,praca,obowiązki ale.... mam też tyle planów....cieszę się myśląc o przyszłości:) Powiem Ci że siłę musisz znaleźć w sobie...myśl o sobie dobrze, czytaj dużo, jest tyle fajnych psychologicznych książek, artykułów...trzymam kciuki za Ciebie i siebie:) 36 Odpowiedź przez Lala1234 2015-02-09 23:51:51 Lala1234 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-06-01 Posty: 451 Wiek: 31 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Krwawe Kopytko napisał/a:Doskonale Cię rozumiem, wpakowałam się w takie samo bagno jak i Ty. Brak miłości z mojej strony, wpólne mieszkanie, życie, tyle, że u mnie bez dzieci. Mój też nie pracował dłuuuuuugo, 2 lata, ale wtedy jeszcze coś czułam, a teraz niby ma pracę, ale ja mam już wszystko w dupie i nie umiem się pozbierać do kupy. Była już raz sytuacja, że się rozstaliśmy, w czasie kiedy nie pracował, siedział tylko w domu i grał na kompie. W pewnym momencie powiedziałam sobie dość i wyrzuciłam go z domu. Mieliśmy przerwę ok 7-8 miesięcy. Na początku czułam się fantastycznie, czułam wolność, ulgę... Ale miesiące mijały, a moje nastawienie było coraz gorsze - doskwierała mi samotność, nie odczuwałam ŻADNEGO zainteresowania ze strony innych facetów, dopadały mnie myśli, że już nikt inny mnie nie zechce bo nie jestem wystarczająco ładna, mądra i interesująca.. Z zazdrością patrzyłam na moje koleżanki, już mężatki, matki, zakochane w swoich partnerach, układające sobie z nimi wspólne życie. I stało się. Zgodziłam się na powrót. Pomyślałam, że lepszy taki facet niż ta cholerna samotność, wiecznie dręczące mnie pytania ze strony rodziny i przyjaciół o ślub, partnera. Dobijała mnie myśl o staropanieństwie, wizja, że zestarzeję się w samotności, że nie będę mieć dzieci nigdy, że nawet jak kogoś poznam jakimś cudem to teraz moi rówieśnicy to albo będa rozwodnicy (zakładając, że trafię na wolnego faceta, a nie na żonatego, ukrywającego stan cywilny), albo już będą mieć swoje dzieciaki. I ta myśl popchnęła mnie do powrotu do faceta, którego nie kocham. Co najbardziej poyebane to to, że znów się męczę w związku z nim. Unikam zbliżeń jak ognia, bo... jest to dla mnie nieprzyjemne, wkurza mnie on, jego charakter i postępowanie, momentami mam ochotę go zabić, a jednak kiedy zbieram się do ponownego rozstania to przypominam sobie ten okres 8 miesięcy, kiedy nie byliśmy razem, jak było beznadziejnie, jaka byłam samotna, nadal mam świadomość, że nikt inny nie będzie mnie chciał i te myśli terroryzują mnie tak bardzo, że nie umiem odejść i trwam w tym ścierwie.. mnie poruszyło to szczere wyznanie. Ile masz lat? Gdzie mieszkasz? "Jeśli coś się dzieje ze mną zawsze dzieje się na pewno, więc to co było jest spełnione błądzę tylko w jedną stronę..." 37 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-09 23:55:30 Ostatnio edytowany przez Krwawe Kopytko (2015-02-10 00:00:28) Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieMoże nie zabrzmi to najszczęśliwiej, ale miałaś o tyle łatwiej, że mąż traktował Cię źle. Mój nagle się stara, kocha, nieba by przychylił i pracuje i plany snuje i och i ach, cud miód malina. To rozstanie nim wstrząsnęło, zmienił się, nie w 100%, ale jednak. A ja po prostu nie czuję nic.. Tzn, czasem mi się zdarzy poczuć sympatię, ale kiedy on próbuje inicjować zbliżenia, etc to ogarnia mnie ogromna niechęć. Lubię spędzać z nim czas wolny (chociaż mam go bardzo mało i może dlatego jeszcze nie oszalałam), a za chwilę się wściekam, bo zrobi coś nie tak, bo zachowa się prostacko (niestety z byle powodu potrafi być chamski, wulgarny i opryskliwy), co jednak zdarza się dużo rzadziej niż kiedyś, jednak wiem, że to nie miłość, to jak mieszkanie z przyjacielem, którego czasem mam dość. To chore. Nie potrafię go zostawić bo jest, bo mówi, że kocha. I ten strach przed samotnością jest tak przeogromny, że zżera mnie od środka. Jestem pełna skrajności. Pewnie powinnam iść do psychologa.. ale nawet nie mam kiedy.. pracuję na 1,5 etatu i jeszcze dorabiam poza dwoma pracami. Porażka.. 38 Odpowiedź przez Lala1234 2015-02-10 00:02:40 Lala1234 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-06-01 Posty: 451 Wiek: 31 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Krwawe Kopytko napisał/a:Może nie zabrzmi to najszczęśliwiej, ale miałaś o tyle łatwiej, że mąż traktował Cię źle. Mój nagle się stara, kocha, nieba by przychylił i pracuje i plany snuje i och i ach, cud miód malina. To rozstanie nim wstrząsnęło, zmienił się. A ja po prostu nie czuję nic.. Tzn, czasem mi się zdarzy poczuć sympatię, ale kiedy on próbuje inicjować zbliżenia, etc to ogarnia mnie ogromna niechęć. Lubię spędzać z nim czas wolny (chociaż mam go bardzo mało i może dlatego jeszcze nie oszalałam), ale wiem, że to nie miłość, to jak mieszkanie z przyjacielem. Nie potrafię go zostawić bo jest dobry, może jakby znów zaczął mnie źle traktować (jak za czasów, kiedy jeszcze coś czułam do niego - o ironio!) To byłoby mi łatwiej. Mimo to strach przed samotnością jest tak przeogromny, że zżera mnie od środka. Pewnie powinnam iść do psychologa.. ale nawet nie mam kiedy.. pracuję na 1,5 etatu i jeszcze dorabiam poza dwoma pracami. Porażka..Pisałaś, że już byłaś sama przez 7-8 miesięcy. Pewnie nie zerwaliście kontaktu i to był błąd. Ja też PANICZNIE bałam się samotności, to był, jak się głębiej zastanowić, podstawowy powód, dlaczego nie odeszłam od męża, który traktował mnie przez kilka lat jak powietrze. Koniec końców jednak jestem sama i tak, to jest straszne. Ale skoro już się stało to "straszne" to jakiż sens byłby np. dla mnie wejść w jakąś bylejaką relację? Czy dla Ciebie - wracać? Nie rozumiem tego do końca... Podejrzewam, że nie była to "prawdziwa" samotność tylko ON był cały czas w tzw. "odwodzie", na wszelki wypadek... Był wyjściem awaryjnym, a więc nie było prawdziwej samotności, czy mam rację? "Jeśli coś się dzieje ze mną zawsze dzieje się na pewno, więc to co było jest spełnione błądzę tylko w jedną stronę..." 39 Odpowiedź przez panibaronowa 2015-02-10 00:06:06 panibaronowa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-01 Posty: 920 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie A mi się trochę wydaje, może się mylę, że facet to musi być facet, musi w jakimś stopniu imponować swojej kobiecie. Niekoniecznie musi być od razu jakimś supermacho, ale taki kapeć, co cały czas siedzi w domu i niczego oprócz petów i gier od życia nie chce, to nieatrakcyjny typ, że ojej. Żyjesz ze swoją gosposią. Masz dopiero 34 lata, to tyle, co ja, a ja czuję się całkiem młodo Kopytko, też tak miałam, żyłam ze swoim kumplem, który nie potrafił zabić komara, a że w naszym małżeństwie jest grubo nie tak, zorientowałam się, jak usłyszałam, że mówię - kochanie, podłączyłam pralkę, możesz nastawić pranie. Zaraz, zaraz, chwilleczkę! Owszem, chodził do swojej nudnej pracy, ale był takim kapciorem śmierdzącym, że myślałam, że go obrzygam. I siedział przed tym kompem, bezwiednie dłubiąc w nosie. No dramat. Musiałam odejść, ale dałam temu małżeństwu 10 lat i 30 kilo plus depresja. Nie polecam!!! ciasto pieniądz. 40 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-10 00:13:18 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieWłaśnie nie. On odzywał się po rozstaniu jakiś miesiąc, codziennie non-stop. Czasem go ignorowałam, czasem pisałam dosadnie, że to koniec i nic z tego nie będzie. On odpuścił po miesiącu. Ja czułam wtedy ulgę, czułam się wolna i silna, czułam, że świat jest u moich stóp. Ale czas mijał, a ja, mimo że aktywnie zajmująca się sportem, z nową fryzurą i ciuchami, na które mogłam sobie pozwolić, kiedy on nie obciążał mnie już finansowo. Z gronem znajomych, z którym odnowiłam relację, czułam się z każdym dniem gorzej. Nie było zainteresowania ze strony innych facetów, na spotkaniach towarzyskich pojawiały się pary, nawet małżeństwa - oczywiście wszystkie szczęśliwe i uśmiechnięte. Zarejestrowałam się na portalach randkowych.. Niestety, albo miałam pecha, że trafiałam na jakichś popaprańców, ewentualnie mężczyzn szukających klina (od kilku tygodni do miesiąca po rozstaniu), albo na zajętych szukających rozrywki, albo ze mną jest coś nie tak. Nie ograniczałam się do jednego serwisu, korzystałam z 3, w tym z jednego płatnego, o wyższym poziomie selekcji i... nic, sumarycznie ok 25-30 spotkań i... nic. Czas mijał, a ja stawałam się coraz bardziej nieszczęśliwa. Wszystkim dookoła się układało tylko mi nie. I wtedy on się odezwał, po takim czasie, po prostu napisał "cześć co u Ciebie słychać?" od słowa do słowa i wróciliśmy do siebie. I tako oto teraz trwamy razem.. Mam wrażenie, że po rozstaniu byłam jak zapałka - szybko się rozpaliłam płomieniem nadziei i radości i tak samo szybko zgasłam. Nie wiem czemu tak się stało i co się ze mną dzieje.. 41 Odpowiedź przez panibaronowa 2015-02-10 00:19:59 panibaronowa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-01 Posty: 920 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Bo te włosy robiłaś dla jakiegoś potencjalnego nowego faceta, ciągle przeglądałaś się w lustrze szczęścia innych par. Tak Ci się wydawało, wszyscy tacy szczęśliwi dookoła, tylko ja, biedna, nie. A więc coś ze mną nie tak. No i pognałaś spowrotem do wygodnego, znanego sobie, ciepełka. Nie umiesz być sama, drogie Kopytko? ciasto pieniądz. 42 Odpowiedź przez Krwawe Kopytko 2015-02-10 00:24:55 Krwawe Kopytko Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-30 Posty: 139 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwieWygląda na to, że nie. Nawet ostatnio o tym myślałam. Tylko co z tym zrobić? 43 Odpowiedź przez panibaronowa 2015-02-10 00:34:50 panibaronowa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-01 Posty: 920 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Też tak miałam, panicznie bałam się być sama. Nawet jak byłam sama w domu, to dzwoniłam do kogoś, bo nie mogłam wytrzymać w samotności. A to bardzo ważna umiejętność, którą trzeba posiąść, pokonując lęk. Odnaleźć się w ciszy. Iść do knajpy na randkę z samą sobą i nie chować się za telefonem. Trzeba sobie zdać sprawę, że ta panika związana z tym, że "wszyscy są szczęśliwi, tylko nie ja", to bzdura. Jakby tak pociągnąć za język, to co adres, to mroczny sekret. Potwierdzenia swojej wartości należy szukać w sobie, a nie w akceptacji z czyjejś strony. Trzeba sobie powiedzieć głośno i wyraźnie: dam sobie radę sama, i zostać swoim najlepszym przyjacielem. ciasto pieniądz. 44 Odpowiedź przez Lala1234 2015-02-10 09:20:19 Lala1234 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-06-01 Posty: 451 Wiek: 31 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie panibaronowa napisał/a:Też tak miałam, panicznie bałam się być sama. Nawet jak byłam sama w domu, to dzwoniłam do kogoś, bo nie mogłam wytrzymać w samotności. A to bardzo ważna umiejętność, którą trzeba posiąść, pokonując lęk. Odnaleźć się w ciszy. Iść do knajpy na randkę z samą sobą i nie chować się za telefonem. Trzeba sobie zdać sprawę, że ta panika związana z tym, że "wszyscy są szczęśliwi, tylko nie ja", to bzdura. Jakby tak pociągnąć za język, to co adres, to mroczny sekret. Potwierdzenia swojej wartości należy szukać w sobie, a nie w akceptacji z czyjejś strony. Trzeba sobie powiedzieć głośno i wyraźnie: dam sobie radę sama, i zostać swoim najlepszym jest to, że to jest prawda. "Jeśli coś się dzieje ze mną zawsze dzieje się na pewno, więc to co było jest spełnione błądzę tylko w jedną stronę..." 45 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2015-02-10 10:40:35 maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie emka13 napisał/a:Nie wiem, czy utracił. Zmienił się, odkąd poznałam go w wieku 18 lat. Pobraliśmy się gdy miałam lat 25, nie była więc to zwykła chemia co? Wyrachowanie? Przykład wieloletniego oszustwa w kwestii uczuc do partnera kiedy byłoby jakos gdyby jednak zarabial i zycie "było by na poziomie"? Veritas in omnem partem sui eadem est 46 Odpowiedź przez Niebieska1980 2015-02-10 15:38:37 Niebieska1980 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-26 Posty: 19 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Myślę, że masz spory problem. Przeczytałam uważnie Twój list i jest coś czego pewnie zazdrości Ci pół kobiet tego forum -Twój mąż to jak określiłaś "złota rączka". Rewelacja bo teraz połowa facetów gniazdka nie umie przykręcić:) Doceń trochę, że chociaż umie wszystko zrobić to nie szuka stałej pracy bo tacy ludzie w dzisiejszych czasach są bardziej potrzebni niż "garniturowcy".Przemyśl wszystko i spróbuj jakoś go zmienić, skoro Cię kocha -może podejmie próbę by się zmienić (dla Ciebie). 47 Odpowiedź przez emka13 2015-02-10 22:55:10 emka13 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-07 Posty: 7 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie Niebieska1980 napisał/a:Myślę, że masz spory problem. Przeczytałam uważnie Twój list i jest coś czego pewnie zazdrości Ci pół kobiet tego forum -Twój mąż to jak określiłaś "złota rączka". Rewelacja bo teraz połowa facetów gniazdka nie umie przykręcić:) Doceń trochę, że chociaż umie wszystko zrobić to nie szuka stałej pracy bo tacy ludzie w dzisiejszych czasach są bardziej potrzebni niż "garniturowcy".Przemyśl wszystko i spróbuj jakoś go zmienić, skoro Cię kocha -może podejmie próbę by się zmienić (dla Ciebie).Ale dlaczego to ja mam go zmieniać? Nawet to ja mojej głowie? Nie rozumiem. Dlaczego sam nie zobaczył do tej pory takiej potrzeby? Owszem, umie gniazdko przykręcić, ale tylko wtedy to zrobi, jak ja marudzę przez 2 miesiące o to gniazdko, a potem w sklepie przypomnę, ze trzeba kupić i dam na to kasę. To tak na to samo powiedziała moja bliska koleżanka, której się zwierzyłam. powiedziała, ze kobieta potrzebuje po prostu mężczyzny w domu, cokolwiek ten termin oznacza. Pewnie dla każdego co innego, ale jakiś wspólny mianownik zawsze jest. 48 Odpowiedź przez panibaronowa 2015-02-10 23:40:59 panibaronowa Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-01 Posty: 920 Odp: Nie kocham męża, żyję w kłamstwie nie możesz godzić się na beznadziejnego forda z przeceny, tylko dlatego, że niewiele pali i wchodzi mu dwójka!Nie wiem, ile masz lat, ale na pewno mniej ode mnie, kiedy płacząc usiadłam na łóżku i stwierdziłam: albo to małżeństwo mnie zniszczy, albo zawalczę o siebie od tamtej pory zgubiłam 20 kg, poszłam do dobrego (drogiego!!) prawnika, jestem sama ze sobą szczęśliwa. Niezależnie od tego, czy ojciec mojego dziecka ma depresję, ja jestem szczęśliwa - mam przyjaciół, Rodzinę, pracę, nie mam czasu się użalać nad sobą! Trzeba umieć wyznaczać granice, a tego kapcia pogoń, bo tylko marnuje Ci czas. Sorry, girls, ale trzeba obejrzeć czasem legalną blondynkę i zostać cosmodziewczyną ciasto pieniądz. 2) Jeśli nie jesteś pewna stanu swojego zdrowia, masz bóle, koniecznie udaj się do lekarza. 3) Jeśli nie kochasz męża, to pokochaj. Wbrew temu, co nam wmawiają kolorowe magazyny i seriale, miłość to coś znacznie głębszego i mamy na to wpływ. 4) Przede wszystkim nie panikuj "na zapas". Pomodlimy się za Ciebie i Twoje dziecko. Jeszcze chciałam dodać, że bardzo mi się podoba wypowiedź Kaji, szczególnie ten fragment: kaja32 Kochana seks jest cudowny, wspaniały, umacnia związek i bez niego było by nudno w życiu pod warunkiem że dzielisz sypialnię z ukochanym mężczyzną . I mam nadzieje że kiedyś jak spotkasz właściwego faceta, który Cię doceni i będzie Cię kochał i szanował to zgodzisz się z tym. Pięknie napisane, i wszystko to prawda. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, że Ci co tak twierdzą "naoglądali się filmów", bo w szczęśliwych związkach opartych na prawdziwej miłości właśnie tak jest. Twoje życie też tak może wyglądać, choć nie z tym facetem, jak mój poprzednik napisał. :) Tu jest wątek autorki w podobnej sytuacji, choc moim zdaniem jeszcze gorszej, ciężko oprzeć mi się wrażeniu, że jej mąż jest jeszcze bardziej brutalny i bezwzględny w tej sferze: Nyanhooman Spędzając większość czasu na anglojęzycznych społecznościach które są pozytywne co do seksu, momentami mam wrażenię że wszyscy polacy są albo w jedną albo w drugą stronę lekko pomyleni. To smutne, że u nas ciężko jest takie podejście dostrzec. :( Ja mam wrażenie, że nieraz występują odchyły w dwie strony: jedna, to znieczulica na uczucia człowieka w czasie seksu, na złe traktowanie go w tej sferze, nieliczenie się z jego potrzebami. Lekceważenie roli satysfakcji i radości z tego w jego życiu, która jest przecież ogromna. Druga strona, to brak akceptacji dla swobody obyczajowej, czyli głównie dla seksu bez zobowiązań. Połączenie tych dwóch to jest dopiero masakra, bo jak można to drugie uzasadniać wyższymi wartościami, i jednocześnie wykazywać się kompletnym brakiem wrażliwości na drugiego człowieka w tym pierwszym?

Dziewczyna napisala na forum z prosba o rade, przedstawiajac swoja niewatpliwie trudna sytuacje, a Wy rzucanie w nia kamieniami. Zadna z nas nie wie, jak naprawde wyglada ta sytuacja, wiec nie powinnysmy oceniac. Tym bardziej, ze autorka nie przymierza sie do zdrady swojego meza ani go nie oszukuje. Ja jednak wolalabym poznac wiecej szczegolow.

Pewnie stres albo jakaś inna jest na boku . Jak "mu rośnie" to w czym widzisz problem? skoro mu staje to chyba go pociągasz, nie? Tylko w tym problem ,że to ja zaczynam zawsze nigdy on nie. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-05-07 17:56 przez etaa894. Ile jesteście razem? Może ma jakieś kłopoty w pracy np., to ma duży wpływ na te sprawy. Bądź wyrozumiała i cierpliwa. Rośnie? To dobrze, gorzej jak by nie rosło. Cytatpisaczkixd skoro mu staje to chyba go pociągasz, nie? Cytatmargoletka Ile jesteście razem? Może ma jakieś kłopoty w pracy np., to ma duży wpływ na te sprawy. Bądź wyrozumiała i cierpliwa. Jesteśmy już ze sobą 4 lata. Tak ma ale to już długo trwa ten jego stres i juz nie wiem co robić. Jestem kobietą i chce czuć, że mój partner mnie pragnie i pożada. CytatMee1990 Jak "mu rośnie" to w czym widzisz problem? Gorzej jakby mu nie rosło Cytatchocolatto7693 Nie doszukuj się na siłę jak "mu rośnie" to go podniecasz , więc nie panikuj. Tym bardziej , że zapewnia Cię , że cię kocha , podnieca i pociąga to nie ma o co się martwić gorzej , jakby mu tam nie rosło ) Czyli czekać..? sam chłopak Cię zapewnia, że go podniecasz i pociągasz więc nie masz się czym martwić ja nie wiem czy Ty masz 5 lat.. Skoro mu rośnie to go podniecasz. Skoro o tym mówi to go podniecasz. Facet to jednak nie maszyna, nie będzie wiecznie zwarty i gotowy, bywa też zmęczony i ma gorsze dni w seksie.. tyle Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
. 277 417 426 289 91 361 157 423

nie kocham już swojego męża